Zapraszam na rozmowę z Ewą, podróżniczką i bloggerką
 |
Padwa |
Ewo, powiedz skąd się wzięła twoja pasja podróżowania po
Włoszech?
We Włoszech nigdy dłużej nie mieszkałam, ale
chęć poznania tej niezwykle ciekawej krainy była wielka.
Zainteresowała mnie bardzo kultura starożytna, wszystko to co działo się
wokół basenu Morza Śródziemnego. O ile bardziej zaawansowana byłaby nasza nauka
gdybyśmy nie utracili owoców starożytnej wiedzy, a ile z nich wciąż czeka w
ukryciu, a ile straciliśmy bezpowrotnie? Gdyby nie pożary, walka o
władzę..., odziedziczylibyśmy oszałamiające bogactwo dorobku wielkich
myślicieli...
Włochy wciąż mnie zachwycają, wciąż
przenikają mnie dreszcze na myśl o wyprawach w nieznane miejsca, albo na
wspomnienie tego co już widziałam, czego dotknęłam...
Gdybyś miała określić w kilku słowach swoją
osobowość...
 |
Sycylia - Agrigento |
Jestem osobą o dużej wrażliwości, nie lubię trwonić czasu na rzeczy
nieistotne, nie wnoszące niczego nowego w moje życie, lubię chłonąć świat
wszystkimi moimi zmysłami, całą sobą, nie zależnie od tego czy pada
deszcz czy świeci słońce…
 |
Sycylia - Villa Romana del Casale |
Mam za sobą pięćdziesiąt dziewięć lat życia i ciągle czuję jakbym przeżyła
ich zaledwie połowę. Moja energia i chęć odkrywania świata trzyma mnie mocno na
nogach, nie dopuszczam myśli o chorobach i nie rozczulam się nad słabościami
mojego organizmu. Ćwiczę ciało, utrzymując je w niezłej kondycji. W tym roku
zajęcia z aerobiku zamieniłam na zumbę, tańczę salsę, pływam, jeżdżę rowerem i
mam nadzieję, że zimą pojadę w góry na narty… Kocham kino, teatr, operę,
operetkę…, a nade wszystko podziwiam geniusz ludzki, wszystkich tych, którzy
dzielą się swoimi talentami ze zwykłymi śmiertelnikami.
 |
Sycylia - Segesta |
Wygląda na to, że lubisz życie bardzo
aktywne, bogate duchowo i pełne wrażeń...
Moje życie mogę podzielić na kilka etapów.
Normalne, aczkolwiek szczęśliwe dzieciństwo i wiek dojrzewania spędziłam w
niezwykle malowniczym miasteczku ukrytym w wiekowej puszczy na Podlasiu, w
północno wschodnim regionie Polski. Spokojna egzystencja z dala od wielkich
aglomeracji dała początek mojej pasji podróżniczej, chociaż do wielkich
podróżników się nie zaliczam.
 |
Sycylia - Castelmola |
Smak szaleńczej miłości poznałam, kiedy rozpoczynałam dwudziesty pierwszy
rok mojego życia. Nie umiałam czekać i już po dziewięciu miesiącach szalonej
namiętności i zauroczenia ślubowałam dozgonną miłość mojemu mężczyźnie.
 |
Sycylia - Wyspa Vulcano |
Niedostatek, brak możliwości dorobienia się własnego kąta i perspektywa
długiego oczekiwania na mieszkanie spółdzielcze, a także moja krótka
działalność w Solidarności zmusiły mnie i mojego męża do emigracji na Zachód.
Znaleźliśmy schronienie we Francji i przez cztery lata ciężko budowaliśmy naszą
przyszłość. Mieszkaliśmy w Paryżu, w ciasnym pokoiku na poddaszu luksusowej
kamienicy tuż obok Parku Monceau. Park był naszą oazą, tam popołudniami
ganialiśmy na wrotkach takich, jakich się już nie produkuję, przypinanych
skórzanymi paskami do zwykłego obuwia, tam też graliśmy w badmintona i
marzyliśmy o dziecku.
 |
Livigno |
Kiedy przyjechaliśmy do Polski Urząd Bezpieczeństwa zabrał nam paszporty z
wizami powrotnymi, mimo iż byliśmy rezydentami francuskimi, i wszystkie
pozostałe dokumenty mojemu mężowi.
Kupiliśmy wymarzone M3 w Białymstoku, ale to nie było nasze miejsce.
Sprzedaliśmy je i kupiliśmy starą chałupę w Supraślu… Adoptowaliśmy dziecko,
półtoramiesięcznego chłopczyka…
W wieku pięćdziesięciu pięciu lat odeszłam na wcześniejszą emeryturę. Mój
syn skończy za kilkanaście dni dwadzieścia lat, mój mąż swój wolny czas
poświęca swoim pasjom, a ja?
 |
Sycylia - Monreale |
Kiedyś byłam przekonana, że na emeryturze będę pędzić spokojne życie w
uwitym przez siebie przytulnym, ciepłym gniazdku. Dzisiaj wiem, że takie życie
mnie nie interesuje, a dom chciałabym traktować jako bezpieczny azyl w
przerwach między kolejnymi podróżami.
Najchętniej przywdziałabym strój wędrowca i wyruszyła w świat. Jakaś
niewidzialna siła pcha mnie wciąż do przodu. Czego szukam? Ku czemu wychodzę
naprzeciw? Wychodzę Naprzeciw SZCZEŚCIU…
 |
Bolonia |
Jak to się stało, że 21 lipca ubiegłego roku opublikowałam mój pierwszy
wpis na blogu?
Otóż miałam nieodpartą chęć opowiedzieć komuś moją historię, podzielić się
moimi małymi radościami, moimi wrażeniami z kolejnych podróży… Zaczęłam pisać
maile do moich przyjaciół i znajomych, ale ci nie odpowiadali. Czułam się
zraniona, nie rozumiałam dlaczego nie odzywają się do mnie, dlaczego nie
dziękują mi za życzenia urodzinowe, imieninowe, czy też inne jubileuszowe, a
pisałam dla nich wiersze, wymyślałam nawet bajki na specjalne okazje,
dziękowałam za wspólnie spędzone miłe chwile… i nic, cisza. Zwątpiłam w
przyjaźń i nie mogłam uwierzyć w to, że ci, na których tak bardzo mi zależało
nie mają dla mnie czasu…
 |
Wenecja |
Któregoś dnia w komentarzach pod moimi zdjęciami w Picasie znalazłam kilka
ciepłych słów od nieznajomej. Jak się okazało pisała własnego bloga.
Nawiązałyśmy stały kontakt. Nasza internetowa znajomość kwitnie już prawie dwa
lata. To właśnie owa nieznajoma sprawiła, że zaczęłam i ja pisać w Naprzeciw
SZCĘŚCIU. Dziękuję jej za czas poświęcony nie tylko na czytanie mojej
blogowej twórczości, ale także za komentarze i maile…
 |
Mediolan |
Na blogu można znaleźć wiele interesujących
zdjęć i opowieści o podróżach po Włoszech. Czy pamiętasz swoją pierwszą podróż
do słonecznej Italii?
Włochy pokochałam płomienną miłością od pierwszego wejrzenia. Latem 2007
roku postanowiłam pojechać do Rzymu celem nawiedzenia grobu papieża Polaka,
Jana Pawła II. Nie miałam swoich własnych intencji tak jak wszyscy pozostali
pielgrzymi, ale wiozłam za to intencje moich przyjaciół i moją wdzięczność Bogu
za to, że nie szczędził mi szczęśliwych chwil w życiu.
Jakże się cieszyłam na myśl, że największy skarbiec Europy przez kilka dni
będzie należał do mnie. I nie wiem jak to się stało, że to jednak nie stolica
Włoch oczarowała mnie najbardziej. Najbardziej urzekła mnie nietknięta
hałaśliwą cywilizacją Pietrelcina, niewielkie miasteczko, w którym urodził się
Ojciec Pio.
 |
Sycylia - Syracusy, Ortigia |
Czy był jakiś szczególny moment, w którym
zdałaś sobie sprawę, że właśnie to miejsce zapadło
ci głęboko w serce?
Ech…, niezapomniane wrażenia… Przechadzałam się ciasnymi uliczkami
najstarszej dzielnicy Rione Castello, której początki sięgają czasów
przedchrześcijańskich, między ścianami kamiennych domów, pokonywałam kolejne
kamienne schodki między różnymi poziomami uliczek, mając wrażenie, że
przechodzę z pokoju do pokoju, gdzie w otwartych drzwiach każdego z nich stoi
życzliwa uśmiechnięta osoba i zaprasza do kolejnych pomieszczeń.
 |
Sycylia - Mazala del Valle |
Jako, że pamiętnego popołudnia panował wielki upał, cała grupa w porze
sjesty rozpierzchła się w poszukiwaniu cienia. W bardzo miłym towarzystwie
zniknęłam i ja. Skręciliśmy w pierwszą dróżkę na końcu której, zza murowanego
ogrodzenia widać było sporych rozmiarów budynek. Szeroko otwarta brama
zapraszała do środka. Przy stołach pod rozłożystymi drzewami siedzieli
miejscowi i biernie uczestniczyli w sjeście. Zamówiliśmy tylko butelkę mocno
schłodzonego białego wina i dzban zimnej wody, ale oprócz napoi chłodzących
kelner postawił przed nami talerze z daniami obiadowymi. Na nic zadał się język
angielski mojego towarzysza, przydała się natomiast moja znajomość
francuskiego, ale nie w bezpośredniej rozmowie z kelnerem, tylko poprzez
miejscowego Włocha, który na pierwszy rzut oka na poliglotę mi nie wyglądał.
 |
Sycylia - Castelmola |
Kiedy wreszcie kelner zrozumiał o co chodzi, zabrał nam talerze spod nosa i po
chwili w ramach przeprosin przyniósł przepyszne crostini, które pochłonęliśmy
natychmiast. Mimo upału i lekkiego szumu w głowie, jeszcze dzisiaj mogę
określić smak, zapach i temperaturę wina, pamiętam szron na wysokiej wąskiej
butelce i kropelki rosy, które wolniutko spływały na biały obrus zostawiając
nań mokrą plamę…
 |
Sycylia - Etna |
I od tej pory powracałaś do Włoch coraz
częściej...
Już wtedy wiedziałam, że Włochy to nie
chwilowe zauroczenie, już wtedy wiedziałam, że poznam je bliżej i nie tylko
część kontynentalną, ale także wyspy należące do Włoch. Sycylia, Wyspy
Liparyjskie, ileż niezapomnianych wrażeń, ileż przygód, kratery Etny, krater
Vulcano…
 |
Sycylia - Etna |
Na samo wspomnienie twarz rozciąga mi się w szerokim
uśmiechu… Byłam w Dolinie Świątyń w Agrigento, w Dolinie rzeki Alcantary,
podziwiałam starożytne miasto Elymów Segestę, zabytki Monreale, Palermo,
Katanii, Syrakuz, Ortigii, Noto, Erice, Mazara del Vallo, zachwycałam się
luksusową willą letniskową z okresu późnego Cesarstwa rzymskiego w Villa Romana
del Casale, urzekła mnie Taormina i Castelmola…
 |
Genua |
Pamiętam jak bardzo chciałam zobaczyć
mediolańską katedrę, a jak katedrę, to przy okazji inne zabytki, a jak
inne zabytki Mediolanu, to czemu jeszcze nie te, w innych miastach Północnych
Włoszech... takich jak Werona, którą znałam już z
poprzedniej mojej wyprawy, Padwa, Ferrara, Genua, Bolonia, Wenecja, Acqui
Terme, Sirmione, Garda, Villa d’Alme, winnice w Tre Colline…
 |
Ferrara |
Ale Włochy to
nie tylko moja letnia przygoda. Włochy to także góry zimą. A jak góry to i narty w
Livigno, położone w malowniczej dolinie rzeki Spöl na wysokości 1816 m
n.p.m, należące do jednej z dwunastu prowincji Lombardii, Sondrio, dokąd prowadzą
tylko dwie drogi, z których jedna przez prawie dziewięć miesięcy w roku jest
niedostępna, druga natomiast wiedzie przez tunel Munt La Schera z wjazdem od
strony Szwajcarii. Tunel ten wykuty w skale w latach sześćdziesiątych ubiegłego
wieku, czyli nie tak dawno, bo jakieś pięćdziesiąt lat temu, a otwarty w 1964
rozpoczął dynamiczny rozwój miasteczka jako ośrodka narciarskiego i centrum
sportów zimowych, które przyciąga nie tylko narciarzy, ale także amatorów
tanich zakupów.
 |
Livigno |
Najbardziej lubiłam stację narciarską Mottolino
i jedną z jej tras o długości około 2,5 km. Jazdę rozpoczynaliśmy po śniadaniu
między godziną 9:00 a 10:00. O tej porze mróz sięgał czasami minus 22 stopni
Celsjusza, ale słońce łagodziło przenikliwe zimno. Można było także ogrzać się w
kolibie i wypić gorące Bombardino z kremową pianką na wierzchu. Ostatniego dnia
pobytu padał śnieg i ograniczał widoczność. Jeździliśmy po wschodniej stronie
Livigno, z najwyższym prawie 2800m szczytem.
 |
Livigno |
Na stacji Tagliede – Costaccia wsiedliśmy do kapsuły nowoczesnej kolejki
gondolowej i wjechaliśmy na górę, gdzie znajdowały się inne wyciągi
krzesełkowe. Niektórzy nasi znajomi dołączyli do nas górą od strony Carosello.
Ze szczytu, przy chwilowych przebłyskach słońca i pogodnego na krótko nieba,
roztaczał się przepiękny widok na Lago del Gallo, jeziora ciągnącego się 9 km,
powstałego w wyniku budowy zapory wysokiej na 130 m i koroną długości 540 m.
 |
Livigno |
A gdzie
planujesz twoją następną podróż?
Moje wyjazdy są spontaniczne, nie planuję podróży, ale o nich marzę nieustannie. Moją niewielką walizkę podróżną pakuję w kilkanaście minut…
Marzy mi się Tour Europejski moim
własnym samochodem, ale z braku środków finansowych i drugiego zapalonego
podróżnika, o takiej formie poznawania starego kontynentu muszę zapomnieć.
A we Włoszech jest tyle ciekawych
zakątków i pod względem niepowtarzalności krajobrazów jak i niezwykle bogatej
historii, że jest mi wszystko jedno, gdzie los rzuci mnie następnym razem.
Wszędzie czuję się dobrze, wszystko mnie interesuje, jestem po prostu ciekawa
świata… Póki co gromadzę środki.
Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę
niezapomnianych podróży po Włoszech...
Rozmawiała Agnieszka B. Gorzkowska