Serdecznie zapraszam do przeczytania wywiadu z Małgorzatą Chomicz, która
zajmuje się grafiką, fotografią i rysunkiem. Jest profesorem w
Instytucie Sztuk Pięknych Uniwersytetu Warmińsko–Mazurskiego w
Olsztynie. Członek honorowy Stowarzyszenia Grafików "Stamperia del
Tevere" w Rzymie oraz należy do Stowarzyszenia "Areszt Sztuki". Brała udział w ponad 80 wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Jest autorką 32 wystaw indywidualnych.
Z cyklu Pejzaż z cyprysem, wklęsłodruk i rysunek ołówkiem, 2008, 70x50
Polacy we Wloszech: Od jak dawna mieszkasz we Wloszech?
Malgorzata Chomicz: Moja włoska przygoda rozpoczęła się w roku jubileuszowym 2000.
Otrzymałam wówczas Stypendium Fundacji Jana Pawła II na pobyt w Rzymie.
Mieszkałam w Domu Polskim na via Cassia i codziennie od rana do wieczora
penetrowałam zakątki Wiecznego Miasta. W 2001 i 2002 roku ponownie wracałam do Włoch. Powodem była kolejne stypendia. W 2001
roku pobytowi na stypendium towarzyszyła moja wystawa indywidualna w
Instytucie Kultury Polskiej w Rzymie.Te pobyty, obcowanie na codzień z
tradycją sztuki europejskiej zmieniły i moją sztukę. Odnalazłam nowe
inspiracje i to właśnie z tych inspiracji powstał później cykl moim
grafik do habilitacji. Stypendialne pobyty się skończyły, a ja
tęskniłam za Włochami. Fundowałam więc sobie wakacje we Włoszech. Poznałam mojego męża Stefano, który od pierwszej chwili poznania na
wszelkie sposoby próbował mi udowodnić iż jestem kobietą jego życia.
Podchodziłam do tego niezwykle ostrożnie i z rezerwą, ale z drugiej
strony imponowała mi taka determinacja. To był mężczyzna dla mnie, który
wie czego chce i robi wszystko, by to osiągnąć. Po dość krótkim czasie
znajomości mój mąż zapytał, czy wyjdę za niego. Szczerze mówiąc byłam w
pierwszej chwili przerażona i stwierdziłam, że to jakiś wariat, ale
widać i ja mam dużo szaleństwa i odwagi, bo odpowiedziałam twierdząco. Z
perspektywy pięcioletniego stażu małżeńskiego zawsze twierdzę, że ja
sobie na tak dobrego męża niczym nie zasłużyłam. Moja przyjaciółka
napisała o moim mężu parafrazując słowa Ani z zielonego wzgórza, że
należy do osób, które widziały Abrahama. Tak to za głosem serca
znalazłam się w zielonej, spokojnej Umbrii.

Małgorzata przed swoim włoskim domem
Polacy we Wloszech: No wlasnie, czy mozesz nam opowiedziec o Twojej Umbrii?
Malgorzata Chomicz: Początkowo mieszkaliśmy w Perugii, ale moim pragnieniem był dom wśród
wzgórz, łąk i pól. Podczas weekedowych wycieczek zaczeliśmy szukać w
okolicy naszego miejsca. Kiedy zobaczyliśmy małą miejscowość na wzgórzu z panoramą na Asyż,
Perugię, pola, łąki, winniczki i nowe domki na zboczu, wiedzieliśmy
już, że to jest nasze miejsce.
Asyz
Tak też sie stało.
Zamieszkaliśmy między Asyżem, a Perugią. Jest nam tu dobrze. Nazywam nasz dom moim azylem, bo daje mi poczucie bezpieczeństwa,
stabilizacji i spokoju. W moich poszukiwaniach harmonii w życiu to
miejsce tę moją tęsknotę wypełniło.
Włoskie przysłowie mówi : "Gdzie pada tęcza, tam jest dzban ze złotem." Widok na miejscowość, w której mieszka Małgorzata
Polacy we Wloszech: Umbria to pluca Wloch. Czy zgadzasz sie z tym stwierdzeniem? Osobiscie zachwycila mnie niesamowita zielenia.
Malgorzata Chomicz: Umbria skrojona jest na miarę człowieka. To mały region, zielony i
spokojny. Małe, średniowieczne, kamienne miasteczka przycupnięte na
stronych zboczach skał. Czas tutaj biegnie innym rytmem. Świętych też
Umbria wydała pod dostatkiem. Jest oczywiście św. Franciszek i św. Klara z
Asyżu. Moja ukochana św. Rita z Cascia, św. Benedykt i św. Scholastyka z
Nursji i św. Walenty z Terni. Taki skrawek ziemi Etrusków i świętych.
Park Narodowy Monti Sibillini, Piana di Castelluccio, Umbria
Polacy we Wloszech: Od poczatku udaje Ci sie wspolpracowac zarowno z Polska jak i Wlochami.
Malgorzata Chomicz: Kiedy poznałam mojego męża przygotowywałam się do habilitacji na ASP w
Krakowie. Od 1992 roku związana byłam z olsztyńską uczelnią.
Postanowiłam pogodzić życie we Włoszech z pracą w Polsce na uczelni. Tak
też się stało. Uważałam również, że z tego mojego wyboru mogą płynąć
korzyści również dla mojej uczelni. Kontakty z
Akademią Sztuk Pięknych w Perugii oraz z Provincia di Perugia
zaowocowały wieloma wspólnymi projektami. W sumie miałam dużo szcześcia,
bo właśnie Perugia jest miastem partnerskim z Olsztynem. Na początku
bardzo to było pomocne, by zaznaczyć swoją obecność i chęć współpracy.
Spotkałam oczywiście życzliwych mi ludzi, którzy widzieli we mnie
potencjał do inicjatyw. Pierwszym dużym przedsięwzięciem była wystawa
moich kolegów/pracowników Instytutu Sztuk Pięknych UWM w Centrum Wystawienniczym Rocca Paolina w Perugii. Wystawie tej
towarzyszył wyjazd pracowników do Włoch. Było to dla mnie ogromne
wyzwanie i stres. Po wyjeździe kolegów odsypiałam projekt 24 godziny. Po
tym projekcie pojawiły się pod moim adresem kolejne propozycje
współpracy. Dla Włochów to bardzo wygodne, że nie dość, że mówię w ich
języku, to jeszcze jestem na miejscu. Ułatwia im to wiele spraw
organizacyjnych. Myślę, że Włosi bardziej dostrzegli ten mój potencjał
niż strona polska. Moje wysiłki dostrzegł jednak Prezydent Miasta Olsztyn i w
2009 roku otrzymałam Nagrodę Prezydenta Miasta w dziedzinie kultury oraz
za potrzymywanie współpracy kulturalnej między Olsztynem, a Perugią.
Miasto dostrzegło, uczelnia nie...

Z Elisabettą Diamanti podczas warsztatów dla olsztyńskich studentów
Obok pracy na rzecz olsztyńskiej
uczelni i mojego miasta, a projektów było już bardzo dużo, zajmuję się
rówież własną działalnością artystyczną. Pojawiły się kolejne wystawy indywidualne między innymi w Asyżu, Perugii, Rzymie, Trydencie oraz
udział w konkursach graficznych. Między innymi udział w Międzynarodowym Konkursie X Biennale Internazionale per l'incisione Aqui Terme 2011.
Polacy we Wloszech: Ta wystawa przyniosla Ci rowniez nowe znajomosci.
Malgorzata Chomicz: Podczas tej wystawy poznałam bardzo ważną dla
mnie osobę , włoską graficzkę Elisabette Diamanti. Jest to przyjaźń od
pierwszego wejrzenia. Od pierwszego momentu rozumiemy się w pół słowa we
wszystkim, w życiu i w sztuce. Nie sądziłam, że znajdę pokrewną mi
duszę tutaj we Włoszech. Od tej pory weszłam w środowisko grafików
rzymskich. Są to szaleńcy, którzy żyją pasją twórczą i jej podporządkowują wszystko.
Nie ukrywam, że wcześniej brakowało mi tutaj we Włoszech takiego środowiska, bo to mój świat.
Polacy we Wloszech: Twoje zycie jest pelne zajec. Mozna powiedziec, ze siedzisz ciagle na walizkach.
Malgorzata Chomicz: Moje życie dzieli sie teraz na dwa światy, dwie rzeczywistości. Praca
nauczyciela akademickiego na Wydziale Sztuki UWM w Olsztynie i domowe
życie we Włoszech. Wydaje mi sie ciągle, że we Włoszech jestem na
wakacjach. Ciągle z mężem gdzieś podróżujemy, bliżej, czy dalej. Ciekawi
jesteśmy nowych miejsc, smaków, zapachów, kolorów. Dla mnie, dla
artysty to raj na ziemi. Wszystko o czym się uczyłam mam w zasiegu
dłoni.Sama wiesz Olu, że we Włoszech po prostu nie ma nieciekawych
miejsc. W najmniejszech miejscowości znajdzie się zawsze albo fragment
ciekawej architektury, albo jakiś średniowiezny fresk w małym kościółku.
Z rzymskimi grafikami Alessandro i Frankiem podczas wystawy w Rzymie
Polacy we Wloszech: Co wloskiego zabralabys/przenioslabys do Polski? Czy jest cos co brakuje Ci z Polski?
Malgorzata Chomicz: Od Włochów do Polski przeniosłabym apetyt na życie. Dewizę na życie
Horacego, która jest filozofią życia tutaj , czyli Carpe diem / chwytaj
dzień. Podoba mi się bardzo dbałość Włochów jeśli chodzi o pielęgnowanie
tradycji i ta ich duma nrodowa, że są spadkobiercami kulury
europejskiej. Natomiast we Włoszech muszę pogodzić się z
niepunktualnością Włochów, którą mają w genach i muszę stwierdzić, że
niestety często są niesłowni. Myślę, że generalnie my Polacy jesteśmy
bardziej uporządkowani i zdyscyplinowani. Na szczęście tych negatywnych
cech włoskich nie odziedziczył mój mąż. Jest niezwykle punktualny i
słowny, ale szaleństwa i fantazji mu nie brakuje.
Polacy we Wloszech: Twoja ulubiona wloska potrawa to...
Malgorzata Chomicz: Ogólnie uwielbiam kuchnię śródziemnomorską. Umbria to między innymi
region trufli, które uwielbiam i mogłabym je jeść ze wszystkim. Bardzo
lubię owoce morza i gdy chcemy zjeść świeże ryby jedziemy nad morze do
jakieś tratorii. Przepadam za winogronami. Najlepsze wino według mojej
subiektywnej opinii to oczywiście Sagrantino di Montefalco, a Sagrantino
Passito di Montefalco, to prawdziwa ambrozja. Od kwietnia do
października objeżdżamy z mężem wszystkie okoliczne festy.
Umbryjski makaron umbricelli z truflami
Polacy we Wloszech: Czy znasz Polakow, ktorzy mieszkaja we Wloszech?
Malgorzata Chomicz: Polaków
we Włoszech znam niewielu. Przyjażnie zostały w Polsce, ale tak jak już
wspomniałam znalazłam tutaj przyjaciółkę Włoszkę. Mam koleżanki Polki
od Catanii po Trydent, a to dość daleko. To dzięki polskiej znajomości z
Bożeną Czarasty , która jest współzałożycielką Stowarzyszenia Polaków w
Trento i jej determinacji miałam w sierpniu wystawę w Trento. Warto o
tych ludziach napisać, bo wykonują niezwykłą pracę na rzecz kultury
polskiej na północy Włoch.
Ze studentami w Olsztynie w trakcie zaliczeń
Polacy we Wloszech: Opowiedz nam o Twoich najblizszych planach.
Malgorzata Chomicz: W grudniu (2012) zapraszam na Międzynarodowe Biennale Grafiki w Centrum
Wystawienniczym Rocca Paolina w Perugii, w którym biorę udział , a w
przyszłym roku, na moją kolejną wystawę, której inicjatorem jest
Stowarzyszenie Diego Donati w Perugii.
Polacy we Wloszech: Serdecznie dziekuje za wywiad.
Serdecznie zapraszamy na strony internetowe, z ktorych dowiecie sie wiecej o Malgosi:
Wszystkie zdjecia pochodza z archiwum Malgosi. Serdecznie dziekujemy za ich udostepnienie.
Wywiad z Malgorzata Chomicz przeprowadzila Aleksandra Seghi.