Serdecznie zapraszam do przeczytania wywiadu z Julia Wollner, ktora prowadzi firme Il Ponte oraz blog Via Giulia:
Polacy we Wloszech: Prowadzisz blog
via Giulia, piszesz o Wloszech. Dlaczego akurat ten kraj?
Julia Wollner: Włochy są obecne w
moim życiu od zawsze. Śmieję się czasem, że to przez moich
rodziców, którzy wybrali mi imię niezbyt popularne w Polsce
początku lat ’80. Jako dziecko słyszałam w kółko „A gdzie
Romeo?” lub „Czy mieszkasz w Weronie?”. Nie miałam więc
wyboru, musiałam dowiedzieć się czegoś więcej o Italii. Jako
nastolatka rozpoczęłam naukę włoskiego w liceum im. S. Batorego w
Warszawie. Później była italianistyka, dyplom, praca doktorska -
i tak już zostało. Wsiąkłam jak kawa w biscotti savoiardi
podczas robienia tiramisù.
A na poważnie – o
bogactwie włoskiej kultury można opowiadać godzinami i czytelnikom
tej strony na pewno nie muszę o tym przypominać. Pamiętajmy też,
że zgodnie ze słowami Henryka Sienkiewicza, każdy
człowiek cywilizowany ma dwie ojczyzny: własną
i Włochy.
Polacy we Wloszech: Mieszkalas w
Rzymie przez rok. Jak wspominasz pobyt?
Julia Wollner: Cudownie! Rzymu
również reklamować nie trzeba – jest to w mojej opinii
najpiękniejsze miasto świata. Oprócz podziwiania wspaniałej
architektury, bogactwa zabytków i przepysznej kuchni, miałam tam
także okazję poznać przemiłych ludzi, z których wielu zostało
moimi przyjaciółmi na lata – mamy niezwykłe, serdeczne i bliskie
relacje do dziś. Nauczyłam się także celebrować chwile, cieszyć
drobnymi rzeczami. Włosi mają tę trudną sztukę we krwi! Dziś
staram się dzielić tą radością życia na moim blogu Via Giulia
(www.viagiulia.pl), pisząc o
Włoszech i Włochach nie zawsze poważnie, ale zawsze z pasją.
Serdecznie zapraszam wszystkich do odwiedzenia tego portalu.
Z drugiej strony nie
ukrywam, że czas spędzony w Rzymie był dla mnie również poważną
próbą charakteru. Myślę, że przybyszowi z Polski może być we
Włoszech ciężko – i proszę przy tym pamiętać, że ja,
przybywając do Wiecznego Miasta, miałam tu już wielu znajomych,
mówiłam płynnie po włosku, otrzymywałam stypendium. Niestety we
Włoszech panuje ogromnie dużo stereotypów na temat naszej
narodowości. Mierzenie się z nimi było dla mnie niejednokrotnie
dosyć przykre. Jednak pyszne włoskie lody, uśmiech moich
przyjaciół i rzymskie słońce wszystko mi wynagrodziły!
Polacy we Wloszech: Wrocilas do
Polski. Czy nie chcialas zostac na stale we Wloszech?
Julia Wollner: Wynajmując
mieszkanie w Rzymie, myślałam rzeczywiście, że moja włoska
przygoda potrwa długie lata, a nie tylko kilkanaście miesięcy.
Jednak trudno było mi zrezygnować z tego, co zostawiłam w Polsce.
Mam tu na myśli w szczególności możliwość rozwoju zawodowego.
Podczas pobytu we Włoszech dojrzał we mnie pomysł otworzenia
własnej firmy – oczywiście oferującej usługi związane z
Italią. Uznałam, że w Polsce będę miała większe pole do popisu
i stąd decyzja o powrocie do kraju. Patrząc z dzisiejszej
perspektywy wiem, że była ona słuszna. Wielu moich włoskich
przyjaciół jest bez pracy lub wyemigrowało, głównie do Wielkiej
Brytanii. Ja zaś nie narzekam na brak zajęć i z wielką radością,
o której wielokrotnie tu już wspominałam, dzielę się swoją
włoską pasją z moimi rodakami.
Polacy we Wloszech: Czy mieszkajac
w Rzymie brakowalo Ci czegos polskiego?
Julia Wollner: Zabawne, ale na myśl
przychodzi mi głównie instytucja polskich banków, gdzie panuje
pełna automatyzacja, a godziny pracy są często dostosowane do
godzin otwarcia centrów handlowych. W Rzymie dostawałam szału,
gdy, wpłacając pieniądze na swoje włoskie konto w BancaIntesa
musiałam wypełniać blankiet, precyzując, ile banknotów lub monet
i o jakim nominale wpłacam na konto. Gdy odwiedziłam filię po raz
pierwszy, nie wiedziałam o tej procedurze i przyniosłam swoje
całkiem pokaźne oszczędności… głównie w dwueurówkach.
Policzenie wszystkiego zabrało mi duuuuużo czasu. W międzyczasie
rozpoczęła się przerwa obiadowa, bank zamknięto… Wierzcie mi,
że po wszystkim pan kasjer zdecydowanie nie patrzył na mnie
wzrokiem włoskiego amanta, a raczej żądnego zemsty sycylijskiego
mafiosa!
We Włoszech
brakowało mi też dobrej czarnej herbaty. Tam nawet Lipton smakuje
inaczej, a gdy zamówimy herbatę w barze, ryzykujemy pełne
współczucia pytanie „Hai mal di stomaco, tesoro?” Takie
przynajmniej były moje doświadczenia.
Polacy we Wloszech: Mieszkajac we
Wloszech gotowalas po polsku czy po wlosku?
Julia Wollner: Och, nie okażę się
teraz zbytnią patriotką. Zawsze po włosku. Tak było przed
wyjazdem, tak jest i po. Cóż, dla mnie podstawą diety jest makaron
i pomidory. Zresztą dzięki pobytowi w Rzymie umiem ugotować coś
więcej, niż wodę na herbatę. Urodziłam się jako kuchenny
antytalent, jednak w kraju, w którym jedzenie jest prawie jak
religia, człowiek musi się przystosować. U nas mówi się „jeśli
wejdziesz między wrony…” – we Włoszech „A Roma fa come i
romani”. Nie twierdzę, że nauczyłam się gotować jak rzymska
mamma, ale parę przepisów na popisowe dania przywiozłam i
przechowuję w moim kajeciku do dziś, a nawet czasem serwuję
domownikom!
Polacy we Wloszech: Twoje zycie
obraca sie we wloskim klimacie. Jestes tlumaczem z jezyka wloskiego.
Prowadzisz rowniez firme Il Ponte. Czy mozesz nam opowiedziec o tym?
Czym zajmuje sie firma?
Julia Wollner: Il Ponte
(www.ilponte.pl), zgodnie ze
swoją nazwą, stara się być mostem między Polską a Włochami.
Nasze usługi są bardzo różnorodne – włoska fantazja nie zna
przecież granic! W ostatnim czasie zajmujemy się głównie
organizacją imprez we włoskim stylu, zarówno dla osób prywatnych,
jak i klientów korporacyjnych. Wenecki bal maskowy dla pracowników
czy urodziny przyjaciółki w klimacie „Rzymskich wakacji”?
Zorganizujemy je, jak mówią Włosi, in quattro e quattr’otto!
Pomagamy także włoskim firmom, które zainteresowane są
wprowadzeniem swoich produktów na polski rynek i odwrotnie.
Pracujemy na targach – nasz zespół tworzą tłumacze ustni i
hostessy. Oferujemy różnorodne usługi szkoleniowe oraz
tłumaczeniowe, zajmujemy się rekrutacją, przeprowadzamy audyty
językowe. Oferujemy także kursy języka włoskiego oraz polskiego
dla Włochów, choć ostatnio w mniejszym wymiarze. Mamy jednak
związane z tym ambitne plany, których na razie nie zdradzę, aby
nie zapeszyć.:)
Polacy we Wloszech: Jak czesto
odwiedzasz Wlochy? Czy jest miejsce, ktore bardzo chcialabys
zobaczyc?
Julia Wollner: Jako studentka
jeździłam do Włoch podczas wszystkich wolnych weekendów, ferii i
wakacji. Dziś ze względu na pracę i rodzinę jest mi troszkę
trudniej, niemniej jednak staram się odwiedzić moją duchową
ojczyznę przynajmniej raz na kilka miesięcy. Ku przerażeniu
znajomych po upalnym Rzymie pałętałam się nawet z wielkim
brzuchem na niedługo przed narodzinami mojej córeczki. Stwierdziłam
jednak, że mała musi zacząć jak najszybciej poznawać moje
ukochane zakątki. Ostatniego lata córka raczkowała po włoskiej
ziemi, nad Jeziorem Garda. Jesteśmy więc na dobrej drodze!
Mimo tego, że tak
często jeżdżę do Belpaese, to lista miejsc, które chciałabym
odwiedzić, jest nadal długa i chyba nigdy się nie skurczy, bowiem
ciągle dopisuję do niej kolejne punkty. Marzy mi się wizyta na
Sardynii. Chciałabym poznać bliżej Umbrię, odwiedzić Apulię, w
której nigdy nie byłam, spędzić trochę czasu w Abruzji. Moimi
ukochanymi regionami są Lacjum i Kampania. Do nich zawsze chce mi
się wracać, ponownie jak na Sycylię i do Wenecji, gdzie za każdym
razem znajduję nowe wspaniałości do podziwiania. Ewa Bieńkowska w
„Spacerach po Rzymie” napisała, że „każdy zakochany w Rzymie
musi zgodzić się na to: żyje pociechą, że cząstka zastępuje mu
całość”. Myślę, że to piękne i mądre zdanie odnosi się nie
tylko do miłośników Rzymu, ale Włoch w ogóle. Co oczywiście nie
znaczy, że tych cząstek nie powinno być coraz więcej.
Polacy we Wloszech: Najpiekniejsza
pora roku we Wloszech to...
Julia Wollner: Wspaniałe są
wszystkie! Uwielbiam styczniowe mgły nad wenecką laguną i ostre
rzymskie powietrze w lutowe poranki. W marcu kwitnie Villa Borghese,
a w kwietniu i maju na Sycylii jest już pełne lato, pozwalające na
orzeźwiającą kąpiel w morzu, pałaszowanie lodów i picie zimnej
granity. Czerwiec, lipiec i sierpień dla niektórych są we Włoszech
nie do zniesienia, ja jednak bardzo lubię to letnie rozleniwienie.
Jesienią odwiedzam w Rzymie Villa Doria Pamphili, zaraz potem
wyglądam już świątecznych jarmarków… Włochy są piękne, na
okrągło.
Polacy we Wloszech: Dziekuje za
rozmowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz